Archive for » styczeń, 2011 «

„Pożegnanie w pieluszkami…

… czyli jak łatwo i przyjemnie nauczyć dziecko korzystania z toalety” K. Cherek

Czas na kolejną książkę. Tym razem podstawowa lektura dla zwolenników i zainteresowanych Naturalną Higieną Niemowlaka. Autorka to pionierka tej metody w Polsce.

okładka

Książka zawiera wyjaśnienie:

-o co dokładnie w tej metodzie chodzi,

-jak się do tej przygody przygotować,

-kiedy i jak zacząć,

-czego unikać, by nauka była radością dla wszystkich,

-jak rozpoznać znaki dawane przez niemowlę,

-jak radzić sobie poza domem,

-jak rozpoznać alergie pokarmowe i jak sobie z nimi radzić.

Napisana lekkim stylem i przyjemnie się czyta. Z każdym rozdziałam dochodzi się do przekonania, że ta metoda nie jest tak trudna jak się wydaje i jest najlepszym rozwiązaniem, budującym niesamowitą relację opiekuna z dzieckiem.

Oczywiście można się doczepić, że niektóre wątki powtarzają się wielokrotnie i te częste nawiasy „(więcej na ten temat w dalszej części książki)” zamiast krótkiego nr. strony. Ale to tylko takie małe szczegóły.

Ja jestem jak najbardziej za NHN i wszystkim przekonanym, jak również tym co mają wątpliwości polecam tą książkę.

Wspólna praca sens głęboki ma

„Dzieci nie bawią się dlatego, że są dziećmi, ale dlatego że chcą być jak dorośli”
Kinga robi sernikMaluchy uwielbiają naśladować rodziców we wszystkim, na podstawie obserwacji się uczą, nabierają wzorców zachowań. Dlatego tak ważny jest przykład rodziców. Zachowania się uczymy, dziedziczenie tu ma niewielki wpływ. Dzieci szybko wszystko łapią, dlatego czasem nasza mała wpadka może być powtarzana przez maluchy.
Idąc tym śladem warto jest już od najmłodszych lat robić wiele rzeczy z dzieckiem. Wiele domowych prac można zamienić we wspaniałą wspólną zabawę. Dobrze jest podkreślić jak się cieszymy z pomocy. Kinga jest bardzo chętna do współpracy, często sama się do czegoś rwie, nie warto tego powstrzymywać. A oto kilka naszych wspólnych zajęć.

Wspólne pieczenie chleba

Zabrałam się wreszcie zrobiłam zakwas i teraz mamy w domku własny chlebek, pyszny, świeży i o znanym składzie. Kinga bardzo chętnie miesza w misce wszystkie składniki, dosypuje po trochu mąki. Gdy chleb się piecze z ciekawością obserwuje co się dzieje z daleka. Dobrze wie, że piec jest gorący i nie można dotykać.

Mycie podłogi

Wspólne mycie podłogi może być naprawdę przyjemne. Misja jest taka-mama zmywa podłogę, a Kinga swoją szmatą wyciera ją do sucha. Mała z zapałem wykonuje swoje zadanie, podąża za mną i na kolankach wyciera co mama pomoczyła.

Robimy słodkości

Sernik na zimno to również zadanie dla dwojga. Kinga przekładała twaróg do miski, dodawała składniki i obserwowała jak się wszystko miesza. Potem jeszcze układanie biszkoptów, wylewanie masy, galaretki i nie mogła się doczekać by spróbować tych pyszności.
Takie wspólne przygotowywanie posiłków to dobry sposób na niejadka. Jeśli maluch ma swój udział w gotowaniu, pieczeniu, to znacznie chętniej próbuje kulinarnych specjałów.

Nowe łóżeczko dla Kingi

Jakiś czas temu wybraliśmy się na zakupy do Ikei. Zbieraliśmy się na taką wyprawę dość długo, wiec trochę tam zaszaleliśmy. Nigdy nie przepadałam za tym szwedzkim klimatem, ale muszę przyznać że mają wiele przydatnych rzeczy.
Wpakowaliśmy się do auta w 5 osób, co jest nie lada wyczynem przy dwóch fotelikach. Nie da się ukryć warszawska Ikea jest znacznie większa od gdańskiej, wiec było co oglądać.
Damianek rozglądał się siedząc sobie w chuście u mamy. W między czasie zaczął się wiercić i marudzić. Poszłam z nim do pokoju dla mamy z dzieckiem (bardzo fajnie urządzonego) i mały zrobił co trzeba do umywalki. Następnie z suchą pieluszką udaliśmy się na dalsze przeglądanie asortymentu.
Najwięcej czasu spędziliśmy w sektorze „Pokój dziecięcy”. Kupiliśmy dla Kingi namiot-iglo, kosz na zabawki, nocną lampkę i tytułowe łóżeczko. Poza tym jeszcze komplet kolorowych sztućców i kubeczków- zakup planowany od roku :).
Co do nowego łóżeczka to miałam wiele obiekcji. Kinga spała w turystycznym, które zdecydowanie jej wystarczało, ma mały pokoik bardzo ciasny, a poza tym mieszkamy w wynajętym, kiedyś czeka nas przeprowadzka, a z meblami to już większa przeprawa.
Pomimo wszystko Kinga dostała swoje nowe, prawie dorosłe łóżeczko. Ładne, białe ze specjalną zabezpieczającą barierką. Szczęśliwa była z tego powodu ogromnie. Jednak czy to szczęście, czy nadmiar wrażeń sprawił, że nie mogła w nim zasnąć. Zaczęło się od tego, że nie chce iść spać pomimo, że padała z nóg. Po namowach, gdy się położyła zaczynała się rzucać i piszczeć jakby ją łóżko pażyło. W jej oczach było widać, że nie panuje nad sobą, były przerażone. Wielokrotnie musiałam ją tulić, by się uspokoiła i położyła spać. Problem okazał się nie jednorazowy. Trwało to jakieś dwa tygodnie, potem stopniowo się wyciszała.
Choć minął już ponad miesiąć wciąż muszę być przy niej i śpiewać kołysankę, aż zaśnie. Wcześniej w południe dawałam jej mleczko, mówiłam „pa” i wychodziłam z pokoju. Jeszcze pewnie trochę potrwa, zanim znów wrócimy do tego schematu.
Czytałam trochę na forach, okazało się że nasza mała to nie odosobniony przypadek, wiele maluchów przechodzi trałme po zmianie łóżeczka. Dlatego utwierdziłam się w przekonaniu, że puki małe łóżeczko jest dobre, lepiej nie fundowac dziecku takich stresujących zmian.

I ty możesz mieć super dziecko

okładka książki
Przeczytałam wreszcie porady telewizyjnej Superniani – Doroty Zawadzkiej. I jak wrażenia?? Czy warto?? Oto moja opinia.

Wygląd

Na pierwszy rzut oka książka wygląda okazale – twarde okładki, 230 stron. A gdy zajrzy się do środka to człek się zastanawia czy to książka dla rodziców, czy bajki dla dzieci. Mnóstwo w niej obrazków, zdjęć, duża czcionka, kolorowe strony itp. W rzeczywistości, gdyby to druknąć tradycyjną 12-stką i pominąć grafikę, to pewnie 100 stron by nie było. A tak to czyta się lekko i szybko, jak bajkę z obrazkami :).

Treść

Nie oglądałam wielu odcinków Superniani, ale i tak zawierały one wiekszość porad zawartych w książce, więc wiernym widzom tego show książki nie polecam-nic nowego w niej nie ma – myśli zsumowane, napisane i wydrukowane dla łatwiejszego zapamiętania.
Co do porad to oczywiście wiele jest pomocnych, nie przeczę. Do wielu wniosków doszłam jednak sama, wystarczy tylko obserwować uważnie dziecko.
Są jednak sprawy, w których mam odmienne zdanie:
– Domowe BHP – Superniania radzi zabezpieczyć wszystkie gniazdka w domu. My robiliśmy tak na początku, ale okazało się że te kupne, kolorowe zaślepki bardzo Kingę zainteresowały, na puste gniazdka natomiast nie zwracała uwagi. Więc radzę nie gniazdka zostawić w spokoju, lub normalną wtyczką zatkać, po co dziecku pokazywać, że tam jest coś dziwnego, innego.
– Nagradzanie, pojawia się na okrągło, kojarzy się to z dawaniem rzeczy materialnych. Dla dziecka wielką nagrodą jest uśmiech, pochwała, czy przytulaniec. Superniania dopiero na koniec wspomina, że to też są nagrody, a z rzeczami należy uważać, by to dziecko nie robiło tego co musi tylko dla prezentów. Powinno to być jasno i wyraźnie powiedziane na samym początku. To zbieranie punktów, oczekiwanie nagród może nas kiedyś zgubić.
– Temat nocnikowy to oczywiście dla mnie typowa komercja. Poczekać do 18-24 miesiąca życia. Po tak długim pieluchowaniu napewno dziecko trudno nauczyć o co chodzi. Przyzwyczajone do załatwiania potrzeb w pieluchę nagle się dowiaduje, że tak nie powinno się robić, to musi być dla niego szok.

Noworoczne postanowienia

I tak mamy kolejny rok przed nami, nowe nadzieje, nowe plany, nowe możliwości. Mam pewne postanowienia:
-Jedno ambitne, związane z maluchami, ale do realizacji tak w drugiej połowie roku. Teraz czas się trochę do tego przygotować, a jak się uda to na pewno o tym będę pisać.
-Chcę wreszcie jakoś pokombinować, by znaleźć czas na czytanie, znalazłam kilka ciekawych książek, które chciałabym przeczytać.
– Mam nadzieje, że te postanowienia uda mi się ziścić i odzyskam swą radość i energię życiową, która przygasła nieco w natłoku spraw.
Ale jeszcze kilka słów o Sylwestrze. Kolejny plus lokalizacji mieszkanka. Za oknem ogródki działkowe, w nocy zamknięte, wiec nikt nam pod oknem nie walił. Dzieciaki przespały spokojnie noc. Mały trochę się kręcił o północy, ale się nie przebudził. Ja za to mogłam sobie obejrzeć niezły pokaz, nie ma jak mieć widok panoramiczny :).
Damian wstał za o 4, pobawił się i po jakiejś godzince zasnął w chuście. Te pobudki zaczynają być standardem, może to właśnie dobry czas na czytanie, bo brzdąc jest dość spokojny i bawi się sam. Tylko nie chcę mu za bardzo świecić po nocy, niech wie że to noc, pora spania.
A wszystkim czytającym życzę wiele optymizmu, wspaniałych przeżyć, oraz spełnionych postanowień w tym nowym roku.