Archive for » maj, 2011 «

Jarmark Planeta Dziecko

Byłam, widziałam, choć na warsztaty się nie załapałam. Poprzednia Planeta Dziecko mnie ominęła, bo jak na złość rozłożyło mnie choróbsko. Teraz się udało i jak było, oto kilka myśli:

– Trochę dziwne miejsce, mnóstwo pomieszczeń po imprezowni, a wszystko odbywa się tylko w 2 salach, więc trzeba trochę po kluczyć. Nastrój nie bardzo jak na jarmark dla dzieci.

Bardzo mało osób, chyba impreza jest słabo nagłośniona, bo wątpię by było tak mało zainteresowanych w stolicy.

– Były pieluszki wielorazowe „made in Poland”, na forach są osoby które krytykują chińskie cudeńka. Dziś jednak trudno od Chin uciec, robią wszystko, tanio i nie zawsze kiepsko. Tak więc dotykałam, obejrzałam te polskie hand made pieluchy i się zastanawiam, czym się tak ci ludzie zachwycają. Wykonanie niestety gorsze, wewnętrzna warstwa się wywija na zewnątrz, wygląda to nieestetycznie. Ceny mają powalające, za kieszonkę 62zl/sztukę. Co do kolorów to owszem niektóre ładne, ale wśród chińskich jest również wielki wybór.

– Do ciekawych rzeczy należała na pewno łóżeczko turystyczne dla niemowlaka. Wygląda jak materiałowa gondola z moskitierą. Po złożeniu zajmuje niewiele miejsca, wejdzie do plecaka. Przydatne na wyjazdach z maluchem, można zabrać nawet na plaże, czy na piknik. Cena przystępna, jak na taki gadżet. Ale według mojego „ekologicznego myślenia” nie wato kupować takiego bajeru, bo zbyt dużo się go raczej nie poużywa, dziecko szybko wyrośnie.

– Inna super sprawa to nocnik turystyczny, wygląda jak deska z rozkładanymi nóżkami. Zajmuje mało miejsca, a po rozłożeniu dziecko może wygodnie załatwić potrzebę na trawkę. Można go również używać jako nakładka na toaletę.

– Stoiska z przeróżnymi zabawkami ekologicznymi, wszystko drogie, jak to bywa w przypadku akcesoriów ekologicznych. Chciałam kupić małemu kubeczek do nauki picia, taki pochylony, ale gdy usłyszałam cenę 22zł to zrezygnowałam. Sporo jak za kawałek plastiku, chyba że połowa kasy idzie dla pomysłodawcy.

Drewniane zabawki – moja słabość. Dużo również maskotek szydełkowych i szytych – ciekawe źródło inspiracji dla osób ze smykałką do robótek domowych.

– Skusiłam się jednak na coś innego- kupiłam dzieciąką matę z ulicami, którą można złożyć w kufer na zabawki – będzie radość. Jak na razie czeka na specjalną okazję.

– Było również stoisko EcoShop’u z orzechami piorącymi i innymi eco-zamiennikami. A ja już zdążyłam zamówić i czekam na przesyłkę. Koszt przesyłki i stania w kolejce na poczcie – moja strata.

Zakochaj się w pieluszkach wielorazowych

Gdy Kinga się urodziła uważałam pieluszki jednorazowe za „oczywistą oczywistość”. Jakże zmieniło się moje podejście do tych spraw od tego czasu. Teraz nie wyobrażam sobie stosować jednorazówki- wydawać na nie mnóstwo pieniędzy i produkować góry śmieci. Czasem są niezbędne, np. w podróży, ale poza tym staramy się używać wielorazówki. Również metoda NHN jest przy nich skuteczniejsza.

Damianka chowam na pieluszkach tetrowych. Wypróbowałam już wiele majteczek napieluszkowych inaczej zwanych otulaczami. Oto krótka opinia o różnych z nich:

Raczkujący Damian w pieluszce AIO

Foliówki

+nie przepuszcząją zawartości, szybko i łatwo je wyprać i wysuszyć,

– są duże, nie przepuszczają powietrza i łatwo się zabarwiają.

Pieluszki Tetro

+ oddychające, kolorowe, łatwe w użyciu,

– przemakają, długo schną.

Majtki napieluszkowe „z zawsze suchą pieluchą”

+ Latwo się je pierze, szybko schną,

– Po zmoczeniu pieluchy zazwyczaj są też mokre, guziczki niewygodne do częstego odpinania, łatwo odpadają.

Pieluszki wielorazowe typu kieszonka – AIO (all in one)

Bezkonkurencyjny lider.  Składają się  otulacza i super chłonnego wkładu, który stosuje na zmianę z terą. Są rewelacyjne, w nich można się zakochać.

– Są w wielu pięknych kolorach, w rozmaite wzory,

– Wykonane z oddychającego materiału,  jednocześnie nieprzemakalnego,

– Wykończone milutkim materiałem, który nie chłonie wilgoci, po zmoczeniu wystarczy zmienić wkład, lub pieluchę.

– Dzięki wielu napą łatwo je przebierać i dostosować rozmiar do dziecka od 3 do 13 kg.

– Są ekologiczne.

Wszystkim naprawdę polecam.

 

Opowieści z długiego weekendu

Trochę nas nie było i wiele się działo. święta w Gdańsku, potem majówka w Toruniu. W ramach krótkiej relacji kilka historyjek z Kingą w roli głównej.

***

– Kinga choć ubrać czyste skarpetki.

– Nie, ja chce chodzić w tych długo i szczęśliwie.

***

Chodząc po Parku 1000-lecia tatuś opowiadał jak to budował tamy, by zawrócić strumień. Kinga potem komentowała:

– Tata tam budował tamy jak był mały. Ja pamiętam jak tata był mały.

***

Na spacerze po starym Toruniu:

– Mama, bolą mnie nóżki- marudziła Kinga.

– Bo butki już masz za małe – odpowiadam – choć kupimy nowe.

– Już mnie nie bolą nóżki, ja kocham te różowe, nie chce innych butków.

***

U babci Kinga wyciągnęła małe smerfy z mojego dzieciństwa. Nie oglądała jeszcze tej bajki, więc miała okazję poznać Malarza, Siłacza, Papa Smerfa itd. W końcu wyciągnęła Klakiera i Gargamela.

Dzieci na łące koło fontanny

– A kto to jest?

– Gargamel, on łapie smerfy.

– Dlaczego?

– Bo ich nie lubi.

– Dlaczego?

– A ty dlaczego nie lubisz się czesać?

– Bo tak.

– A Gargamel nie lubi smerfów – bo tak.