Tato, nie zapomnij głowy
Damian jak chyba każdy dzieciak, nie ważne czy leje czy mrozi, gdy tylko słyszy że ktoś wychodzi, biegnie po kurtkę i szykuje się do drogi. Zazwyczaj pilnuje każdego szczegółu garderoby, pokazuje co jeszcze trzeba ubrać, że guziczki muszą być zapięte. Całą procedura ubierania dwójki maluchów trochę trwa, ale mamy to dość dobrze opanowane.
Sytuacja nieco się zmienia gdy tata jest w domu. Wówczas mały lata ze wszystkim do tatusia.
Wczoraj rano tata był w domu, więc Damian był wielce niezadowolony, że nie szedł z Kingą do przedszkola.
Wielka radość w nim jednak była, gdy wreszcie po spaniu mama ubrała go i wyszliśmy na dwór, a tak naprawdę wpakowaliśmy się do samochodu i w drogę do znajomych.
W obcym domu dzieci szybko się odnalazły robiąc ucztę na ławie, biegając po całym domu i froterując podłogi. Kinga dostała nawet motek wełny do zwijania- w przedszkolu mają taką karę dla łobuzów- trzeba to w domu zastosować.
Gdy nadeszła pora zbierania się, wystarczyłą informacja, że pod blokiem jest plac zabaw z domkiem kubusia i.. dzieci migiem wzięły się do ubierania. Kinga szybko była gotowa i wybiegła na klatkę, Damian wręczył kurtkę tacie, ubrali się i polecieli za Kingą.
Ja zbierałam jeszcze butelki, ubieram się, a tu sobie leży czapka Damiana, a na podłodze… buty :). Dzieci na piętrze już nie ma.
Zjechałam windą na dół, patrze, stoją przed wyjściem.
– Chcieliśmy wyjść, ale Damian nie ma czapki – oświadczył tata.
– I butów – dodałam.
– A tego to nie zauważyłem.
Mamo, myśl za troje, a czasem za czworo.