Skończył się czas działkowo-ogrodowy. Było co robić, przeglądać, wyrzucać, wycinać. Porządkując działkę wywiozłam na złom ponad 200 kg!! Dostaliśmy kopalnie złomu, czy działkę uprawną – oto jest pytanie?
Teraz przyszedł czas na dom – postanowiłam wziąć się za przegląd dobytku. Trochę tego u nas jest przy trójce dzieci, w mieszkaniu po dziadkach, ze sporym strychem. Jest gdzie zaglądać.
Tak więc stopniowo przeglądam szafy dzieci i wory ubrań na strychu, za małe i zbędne rozdaje znajomym. Karolina jako najmłodsza dysponowała ponad 10-cioma czapkami, trzema kurtkami i mnóstwem bluzek, body i spodni. Potrzebna była mała selekcja, by ubrania pomieściły się w szafce, a po częstym „ich wietrzeniu” przez najmłodszą nie było tyle układania.
Przegląd kuchni wykazał duży nadmiar pokrywek po spalonych garnkach – przy małych dzieciach takie wypadki to norma. Wykopałam również zachowane 3 różne zestawy podstawek do szklanek – a ja nie używam szklanek do herbaty! Różnego rodzaju szklanki do zimnych napoi, no i kieliszki, a jesteśmy abstynentami. Bibeloty i zbędne akcesoria wystawiałam koło śmietnika- tylko doniczki doczekały następnego dnia.
Różnorakie ciekawe butelki, wełny, nadmiar szyfonów i wstążek powędrowało do szkoły na zajęcia plastyczne. Twórczość kreatywna nas kręci, ale ilość materiałów przerasta nasze możliwości przerobowe. Więc czemu nie podzielić się z innymi?
Najwięcej zbędności zalega na strychu, to często większe gabaryty, więc podstawowy problem jak to z stamtąd ściągnąć? Była zbiórka wielkich śmieci, ale wyniesienie starej lodówki, czy fotela jest trochę ponad moje siły. Pomocne okazały się ogłoszenia, jak się trochę poczeka to i na starocie znajdzie się chętny, który to co chce zniesie ze strychu. Sprzedałam lampy, dywany, szafki i nawet stary fotel (to już za free). Co do lodówki to muszę chyba znaleźć silnego złomiarza, takie rzeczy to nawet za darmo mało kto weźmie, a tu jeszcze wynieść trzeba.
Co do moich ubrań i nielubianych maskotek to zebrałam dwa wory różności i czekają na zbiórkę Caritasu- jeżdżą co jakiś czas i zbierają spod domów. Wolę poczekać niż wynosić do kontenerów, by inni na tym zarabiali.
Stare pledy, smycze, miski trafiły do schroniska, droga nie była daleka, zbiórka organizowana była w szkole.
WOW, w ciągu dość krótkiego czasu udało mi się uszczuplić nasze magazyny różności. Zawsze na duchu trochę lżej. Przyjdą święta, prezenty – będzie gdzie magazynować kolejne pudła…