Najlepszy prezent dla niemowlaka

Nadchodzi czas mikołajkowo-świąteczny. Zima dopisała, dekoracje świąteczne w sklepach są, coraz więcej zaczynamy myśleć co też tym pociechom kupić.

Dla wszystkich którzy szukają prezentu dla niemowlaka mam nietypową propozycję. Nie znajdziecie tego z pewnością w sklepie z zabawkami, bo zabawka to nietypowa – bambusowe dzwonki. Rzecz prosta, wręcz banalna, a dzieci fascynuje. Czy to magia delikatnego dźwięku, czy to te zwykłe proste kształty, nie wiem. Ale sprawdzone na naszej dwujce i na dzieciach znajomych. Pomaga uspokoić płacz, fascynuje i bawi. Lepsze niż grająca karuzela. A jak się zakręci to dopiero jest radość.

Tyle nowości, grających, kolorowych zabawek, a wystarczy tak niewiele.

Degustacja Damiana

Damian skończył kolejny miesiąc życia- już 5, czas leci, nie da się ukryć.

Opanował już świetnie obroty, więc turla się po pokoju z zadowoleniem. Próbuje pełzać, nóżki pchają do przodu, ale rączki jeszcze za słabe, choć czasem da się je przepchnąć.

Z okazji ukończenia kolejnego miesiąca Damianek posmakował czegoś innego niż mleko mamy. Na pierwszy rzut poszło jabłuszko. Początek był trudny, „jak tu jeść coś czego się nie ssie i dlaczego mi wszystko z buzi ucieka”. Szybko jednak opanował sytuacje, w końcu łyżeczkę też można possać, a jakie pyszności daje. Tak mu smakuje, że mały sam łapie łyżeczkę lub moją rękę i wsadza sobie jedzonko do buzi, rozmazując sobie część jabłuszka na twarzy. Nawet pustą łyżeczkę ciężko mi zabrać. Oby dalej nie było problemów z jedzeniem.

Category: ogólne  Tags: ,  Leave a Comment

Naturalna higiena Damiana- dobry początek

Pora wreszcie napisać jak zaczęła się nasza przygoda z NHN odnośnie do Damiana. Najtrudniej bowiem zacząć.

Pierwszy nocnik

Noworodka oczywiście nie sadza się samego na nocniku. Taki maluch nie potrafi siedzieć i ta pozycja jest wręcz dla niego niebezpieczna. Dlatego, pierwsze wysadzania polegają po prostu na trzymaniu malucha nad nocnikiem, miską itp. U nas ta rola przypadła małemu wiaderku z zaokrąglonym brzegiem- by nie gniotło w pupę, a wielkość ma odpowiednią do rozmiarów malca.

Magiczne hasło.

Pozycja lekko spionizowana pomaga dziecku załatwić potrzeby, dobrze jest jednak powiedzieć mu czego oczekujemy, ustalić hasło które będzie towarzyszyło tej czynności. My ustaliliśmy proste „psi, psi„, tak jak mówi Kinga.

Pierwsze próby.

W wyniku obserwacji na pierwsze próby wysadzania małego na nocnik wybrałam poranki. Mały po przebudzeniu zazwyczaj załatwiał wszystkie potrzeby i to w sporej ilości, że czasem pielucha nie dawała rady i konieczne było przebieranie.

Główny problem polegał na wstaniu zaraz po obudzeniu malca, co o 5 rano nie jest takie łatwe. Damian zazwyczaj budził się, mruczał, podnosił nóżki i uderzał nimi o łóżko. Po zdjęciu pieluchy i podniesieniu na nocnik szybko załatwiał swoje potrzeby. Po wszystkim czyściutki i spokojny zabierał się do jedzenia.

Kolejne podejścia.

Idąc tym tropem zaczęłam wysadzać małego po każdym obudzeniu. To niesamowite jak zdejmuje się pieluszkę, trzyma malca nad nocniczkie i po słowach „psi, psi” czuć falowanie brzuszka i za chwile leci siusiu, a mały oddycha z ulgą.

Z czasem mały uczył się rozumieć mnie, a ja działałam na zasadzie powtarzalności. Tak też wyrobiliśmy taki schemat, załatwiamy potrzeby:

-po obudzeniu

-15 min po jedzeniu, następnie po pół godz.

-przed jedzeniem.

W nocy.

Okazało się, że tak naprawdę noc jest najłatwiejsza do opanowania. Wymaga to jednak niezłej przytomności w środku nocy.  Dziecko jak się budzi to chce mu się siusiu i zazwyczaj jest głodne. Po przebudzeniu załatwialiśmy potrzeby i mały zasypiał przy jedzeniu. Zdarzało mu się zasnąć i bez posiłku, co potwierdza, ze maluchy nie siusiają przez sen, zawsze choć trochę się rozbudzają.

W ten sposób w wieku 3 miesięcy większość siusiu Damianek robił do nocnika. Potem zaczęło się wszystko komplikować, ale o tym w następnym poście.

Przygotowania do zimy

W czwartek ma nadejść mrozik, temperatura z dnia na dzień spada. Pora więc wyciągnąć zimowe ubranak. Wraz z Kingą przejżałyśmy co tam jest, a czego brakuje. Mały ma w co się schować, ciepły kożuszek po Kindze bedzie super, a w Gdańsku czeka jeszcze kombinezonik. Kinaga ma ciepłą czapę, spodnie, kurtki nawet dwie, ale do pełnego luksusu barkuje bucików.

Zapakowałam więc małego w chustę, Kinga zabrała kaczuszkę i podreptałyśmy na tramwaj. Wdrapałyśmy się do środka (nie trafił nam się niskopodłogowiec). Czekały nas jednak niespodziewane atrakcje. Nasz wehikuł wysadził nas ponad przystanek wcześniej. Okazało się że coś komuś się stało, no i tramwaje stały. Kinga z zainteresowaniem oglądała przyjazd karetki. Następnie ruszyłyśmy na pieszo przed siebie. Po krótkim spacerze dotarliśmy na miejsce, w miedzy czasie oglądaliśmy przejazdy kolejnych tramwajów- trzeba było jednak trochę poczekać- kto wiedział ile to potrwa.

Na miejscu pierw udaliśmy się po konkrety. Postanowiliśmy postawić na sprawdzoną markę i po butki dla Kingi poszliśmy do Bartka. Pooglądałam, po głębszej analizie wybrałam kolor brązowy, jak ciepłe spodenki małej, a i dla małego potem będą. O dziwo Kinga nawet chciała przymierzyć, spodobały się. Kupiłyśmy i przyszedł czas na atrakcje. Kinga pokręciła się na karuzeli, posiedziała na wszystkich autkach, zjadła loda i odwiedziła sklep zoologiczny. Mocno zmęczona wracała do domu.

Gdy przyszedł tatuś mała z dumą prezentowała swoje nowe butki i ustawiła je w gotowości na pułeczce w przedpokoju. Dodatkową super atrakcją okazało się pudełko ekologiczne- orginalnie szare i ze sznureczkiem do noszenia. Po prostu pociąg bez żadnych przeróbek. Tak więc środowisko i dziecko szczęśliwe :).

Odwiedziny w przedszkolu

Ostatnio wiele się u nas dzieje, dlatego wciąż brakuje czasu na pisanie, a jest o czym pisać.

Kinga jest duszą towarzyską, garnie się do dzieci, lubi się bawić w grupie. Dlatego postanowiliśmy rozejżeć sie za jakimś przedszkolem. Do publicznego raczej szans się dostać nie mamy, ale sama znalazła się inna opcja. Na placu zabaw już kilkakrotnie Kinga bawiła się z dziećmi z klubiku przedszkolnego mieszczącego się blisko nas. Tak wiec zrobiłam mały wywiad, umówiłam się na spotkanie i już trochę wiem.

Klubik to przedszkole integracyjne. Grupa jest jedna dla dzieci w wieku 3-5lat, w tym do 3 osób z autyzmem. Plan dnia wygląda mniej więcej tak:

8.00- Zaczynają się schodzić dzieci, zabawa dowolna.

9.15- Śniadanie. Potem zajęcia plastyczne.

10.30- Zabawy ruchowe na dużej sali- czyli bieganie, tańce, budowlańce i różne harce.

11.30-  Jabłka – mała przekąska

12.00- Spacer

A dalej to już jak narazie nas nie dotyczy. Kindze się bardzo podobało, nowe miejsce, nowi ludzie, dzieci, dużo zabaw, choć z podporządkowaniem było różnie – zabawki rozpraszają. Garnęła się do pomocy przy śniadaniu, rozdawała zabawki itp. Na zajęciach plastycznych odkryła plastelinę, nożyczki i klej – mama nie wpadła na pomysł by się tym zacząć bawić.

Wstępnie w lutym zacznie etap wprowadzania, czyli będzie chodziła na parę godzin, z czasem coraz dłużej. Docelowo do 13.00, a potem do domku, jedzonko i spać – mam nadzieje,

Przychodzi Damian do lekarza

… a lekarz to baba.

Właśnie w tym tygodniu odbyliśmy kolejną wizytę z małym u pani doktor w celu niezbyt przyjemnym, bo czekało nas kolejne szczepienie. Wsadziłam Damiana w chustę i wybraliśmy się w jego pierwszy spacer po zmroku. W przychodni odczekaliśmy swoje, mały zdążył wszystko dokładnie obejrzeć, poprzeglądać się w lustrze, zjeść i zasnąć. Wówczas nadeszła nasza kolej.

Mama obudziła, rozebrała i zważyła synka. Pani doktor małego osłuchała, niewiele powiedziała. Dobrze, że z Kingą chodziłam do innej lekarki, znacznie bardziej komunikatywnej, wiele doradziła nam i była pomocna. U tej muszę się prosić, żeby coś powiedziała. Udało mi się ją skłonić do zmierzenia małego. Na temat obfitego ślinienia powiedziała, że to nie musi być od ząbków, tylko po prostu nie łyka ślinki.

Nasz mały olbrzym waży już 8kg i ma 68cm. Szczepienie nie wywarło na nim wrażenia, nie przestawał się uśmiechać swym uroczym, bezzębnym uśmiechem. Na trzeźwo wrócił do domku i długo nie mógł zasnąć, ale za to kolejnego dnia poranna drzemka trwała 3h.

Category: zdrowie  Tags: ,  Leave a Comment

4-miesiące Damiana

Czas leci, dzieci rosną, a zwłaszcza te najmniejsze. Nasz junior z dnia na dzień robi postępy. W zeszłą niedzielę stuknęły mu 4 miesiące, tak wiec krótka relacja z jego osiągnięć:

– Leżąc na brzuszku trzyma już wysoko główkę i ciekawie rozgląda się po świecie,

– Gaworzy i piska z radości, czasem aż uszy bolą.

– W wózku nie chce leżeć, podnoszę mu oparcie, a i tak jeszcze głowę podnosi, by widzieć jak najwięcej.

– Chwyta co ma pod ręką i pakuje do buzi. Brakuje paru centymetrów by zacząl ssać pale u nogi.

– śpi coraz dłużej, czasami nawet do 7, ale coraz później chodzi spać.

– Lerząc na brzuszku obraca się na plecki, odwrotnie też się zdaża, ale w pozycji pół-siedzącej.

– ślini się jak szalony, ale ząbków wciąż brak.

Category: ogólne  Tags:  Leave a Comment

Picasso na chodniku

Kinga rysujeOj, robi się zimno. Na termometrze 2 stopnie. Wyszliśmy na spacer w jesiennych strojach, ale czas wyciągnąć zimowe kurtki i rękawiczki. Przynajmniej dla mnie i małego.

Na klatce Kinga przywitała się z sąsiadką:

– Cześć Pani, – i dodała – nie, nie, ja. – Bo ona sama chce trzymać mamie drzwi, by wyjechał braciszek w wózku.

By ogorzeć się choć trochę w słonku wybraliśmy się wzdłuż kanału na mostek, pokarmić kaczuchy. Mały dał się ululać w wózku,  bo na noszenie w chuście to był słabo ubrany.

Po nakarmieniu kaczek, Kinga przegoniła wszystkie gołębie liczące na okruszki – a dobrze im tak, brudasy! Wreszcie przypomniała sobie, że w torbie u mamy czeka kreda, dostała jedną i zaczęło się ozdabianie chodnika. Coraz sprawniej idzie jej rysowanie. Była kaczka i tory dla ciuchci, oraz kilka nieokreślonych rzeczy.  Zabawa super.

Obawiałam się wpadki, bo Kinga pobiegła w krzaczki i wołała siusiu. Na wystawianie pupy trochę chłodno, musi opanować trzymanie.  Zaczęłyśmy więc wracać. A po drodze mnóstwo szeleszczących liści. Biegała po nich z radością i wyszukiwała największych liściastych kopców. Zebrała bukiet kolorowych liści dla taty i wreszcie udało mi się ją namówić na wejście do klatki. Byłam już nieźle zmarznięta i pragnęłam już ciepła. Kinga wciąż w biegu, więc tylko nosek miała czerwony – trzeba było za nią więcej biegać…

Rodzinka kucyków

Kinga dostała w spadku po ciociach i wujku kolekcje kucyków. To było coś nowego, wiec kucyki przechodzą swój okres świetności wśród zabawek. Tak więc chodzą na spacerki, zwłaszcza do stadniny koni, tuptają po murkach i poznają uroki zabawy w piaskownicy.

Kucyków jest 6 i każdy został już podporządkowany jako członek rodziny. Jest tata, mama, baba, ciocia i dwie dzidzie :). A teraz najciekawsze. Jak przydziela role dziecko, którym nie kierują jeszcze żadne stereotypy, wzorce. Tata to różowy konik o najbujniejszej grzywie, mama turkusowy z warkoczem, a co dalej, zobaczcie sami.

Category: spacery, zabawki  Tags:  Leave a Comment

Plan dnia z maluchami

Przy maluchach dzień jak co dzień. Nie ma wolnych weekendów, spania do 10. Maluchy mają swój rytm dnia,który ciężko nagiąć.

5:00Budzi się Damian. Czasami wcześniej, ale zazwyczaj punktualnie. Zaczyna się od toalety, potem jedzonko, dużo mleczka. Gdy się naje leżymy sobie razem i czekamy na siostrę.

6:00 – Z pokoju obok dochodzą dźwięki Kingi i ciuchci. Zazwyczaj po chwili rozlega się wołanie – Tata!!

7:00 -Jemy śniadanko, po czym tata leci do pracy.

8:00 – Damian zapada w poranną drzemkę na jakieś 0,5-1h. Ja mam czas na sprzątnięcie po śniadanku i zabawę z Kingą.

9:00– Wstaje mały, znów je sporą porcję mleczka. Zaczynają się przygotowania do spaceru.

10:00 – Wybywamy z domu. Zazwyczaj odwiedzamy jakiś sklep, a potem plac zabaw.

12:00 – Wracamy do domku, mały zazwyczaj śpi, ale po wejściu do domu przytomnieje. Teraz pora na jedzonko, trochę zabawy, bajkę…

13:30 – Kinga wskakuje w piżamkę, zbiera ciuchcie i szykuje się do łózia. Jeszcze mleczko i starsza śpi.

14:00 – Po zabawie z mamą i jedzonku mały również zasypia w chuście.

Wreszcie chwila wolnego. Można popisać, sprzątnąć, lub zrobić obiad. Mały śpi różnie 0.5-2h. Od tego w zasadzie zależy ile zrobię.

16:00 – Wraca tata.

17:00 – Wstaje Kinga. Ubiera się i zasiadamy do obiadu.

18:30 – Damian już nieźle marudzi, tzn. że pora na  kąpiel. Pluska się dość długo, ale i tak jest płacz, że już koniec. Jeszcze ubieranie, karmienie, trochę noszenia, znów karmienie i wreszcie zasypia. Jeszcze jakieś przebudzenie na siusiu i dojedzenie.

20:30Kinga zaczyna przebieranie w piżamkę. Zbiera zabawki i wskakuje do łóżeczka. Jeszcze mleczko, mycie ząbków i zasypia.

21:00 – Wreszcie czas wolny. Jeszcze tylko zmywanie, prasowanie, kąpiel itp. No i można iść spać – wreszcie!!Nasze rączki

W nocy pobudka o północy i o 3:00 na karmienie. Tak jak należy co 3h.

Taki tryb dnia nie jest łatwo. Zaczyna mi się kryzys braku snu – rano głowa pęka, a około 15 zaczynam zasypiać na stojąco. Ale to bułka z masłem po tym jaki wycisk dała mi malutka Kinga.