Disney on Ice
Parę dni temu tatuś wymyślił, że skoro Kinga tak lubi Myszkę Miki to zabierze ją na „Disney on Ice”. Mysię Kinga lubi, na Torwar niedaleko, ale nie byłam przekonana, czy mała wytrzyma, jak zareaguje na tłumy w wielkiej sali. Decyzja jednak zapadła na tak. Mieli iść z dziadkami- babcię choroba rozłożyła, wiec szybka akcja załatwiania opieki dla małego i poszłam z nimi.
Kinga przeżywała to bardzo, od rana nie mogła się doczekać. Jak wysiedliśmy z auta to tylko pytała „Gdzie jest Mimi?”. Po wejściu na halę najbardziej ją zaciekawił dach- wielkie rury, konstrukcja wielu belek itp. Po chwili jednak skupiła się na show.
W dzieciństwie też byłam na „Disney on Ice” i na innych podobnych przedstawieniach – bardzo mi się podobały. Z biegiem lat trochę inaczej na to patrzę. Jeżdzę na łyżwach, oglądam mistrzostwa, wiec jestem bardziej wybredna. Tak więc dwie opinie.
Oczami dziecka
Wiele żywych postaci bajkowych na jednej scenie, wesoła fabuła, kolorowe stroje, interakcja, mnóstwo dzieci na widowni- Kinga była zachwycona, żywo reagowała i komentowała co się dzieje. Poznała nowe postacie, zwłaszcza spodobała jej się rodzinka Iniemamocnych. Nie chciała wracać, zdziwiła się że to już koniec. Tata kupił jej gazetkę z programem (wielkimi kolorowymi fotkami z przedstawienia), którą z dumą niosła do samochodu. Teraz przed spaniem trzeba jej „czytać” z obrazków całe przedstawienie.
Oczami rodzica
Kolorowo i wesoło, ale wrażenie artystyczne średnie. Były potrójne skoki, ale co drugi z upadkiem lub podparciem. Synchronizacja słaba, nawet w duetach, nie mówiąc już o całym zespole. Rozumiem, że często mieli niewygodne stroje, słabe światło, małe lodowisko, ale nie da się ukryć, że to psuło nieco odbiór.
Podobał mi się taniec rycerzy Diaboliny. Odblaskowe stroje w słabym świetle dały świetny efekt i układ z gwiazdą robił wrażenie.
Czy polecam??
Z dziećmi na pewno opłaca się iść, takie okazje to niestety w Polsce rzadkość. Dla małych pociech to naprawdę niezwykłe przeżycie.