Ospa u dzieci w różnym wieku
Chodzenie do przedszkola ma poważne konsekwencje. Któregoś dnia odbieram Damiana z przedszkola, a pani informuje mnie, że mały ma ospę. Przeraziłam się na początku- ospa? Już? A co z resztą dzieci? Jak uchronić małą? Sprawa trudna, ale pewnie nigdy by nie było dobrej pory na chorowanie.
Ospa 3-latka
Po przyjściu do domu odkryłam, że owszem Damian ma małą plamkę na brzuchu i na czole, ospy to nie przypominało, tylko rozdrapane ugryzienie komara. Niestety następnego dnia zaczęły się pojawiać kolejne plamki, lekarka nawet znalazła kilka małych bąbelków, więc wyrok się potwierdził. Damian w świetnym humorze wrócił do domu i chwalił się swoimi krostkami. Sam przypominał o smarowaniu, szukał plamek, bo krostek wodnych miał może z 15 i to większość malusich. Wszystko poszło spokojnie, bez gorączki i marudzenia, tylko te nieszczęsne 2 krosty na czole pomimo zaklejania ich plasterkami i smarowania pozostawiły po sobie ślady.
Ospa roczniaka
Za dwa tygodnie zaczęła się druga tura-dziewczyny, czyli dużo cięższa sprawa. Karolcia jako roczniak miała szanse się uchronić moimi przeciwciałami na 50%, no ale się nie udało. Pojawiła jej się krostka na szyi, która źle wróżyła. I się zaczęło- 3 dni gorączkowania, 3 kiepsko przespane noce, 2 krostki na szyi, 6 w pachwinach i plamki na plecach. Pierwsze dni ciężkie, ale potem szybko przeszło, bez wielkich oznak.
Ospa 5-latka
Z Kingą sprawa przedstawiała się znacznie gorzej. Ona nawet po ugryzieniu komara się wścieka, a tu taka dawka bąblów. Wysypało ją równo, całe plecy, brzuch, boki, głowa. Zaczęło się marudzenie i płakanie. Pomimo ciągłego swędzenia nie pozwalała się smarować. Kinga rzadko choruje, ale jak już do tego dojdzie to do leczenia jest trudna- leki niedobre, maści za zimne, leżeć nie będzie bo jej się spać nie chce, za to na dwór się rwie.
Po naszych dzieciach widać, że koło 3-lat to najlepszy czas na chorowanie. Mała niby miała mało krost, ale gorączkowała i była marudna. Powyżej 5 lat nie bez powodu dostaje się silniejsze leki, Kinga 3 dni była rozpalona, nerwowa i rozbita. Później szybko jej przeszło, ale psychicznie ciężko to zniosła.
– Niech te krosty ze mnie spadną – chodziła po domu i wciąż się otrząsała – ja już nie chce mieć tych strupów. Czemu nie chorowałam na wysypkę wcześniej? To bym już nie pamiętała- żaliła się.
Krosty, krostki i plamki.
Powszechnie krąży opinia, że jak się rozdrapie krosty to zostaną ślady. Może ma to jakiś niewielki wpływ, ale po obserwacji moich dzieci widzę, że po wielkich bąblach zostają ślady, czy się drapie czy nie. Damian miał dwie wielkie krosty na czole, które pomimo ochrony plastrami i wielokrotnego smarowania zostawiły dwa krążki. Natomiast mała krostka na brodzie, notorycznie drapana – zniknęła.
Bardzo pomocne natomiast jest smarowanie, łagodzi swędzenie, a jednoczesnie zatrzymuje wzrost krostki. Pomimo, że lekarka poleciła smarować tylko krostki, nadgorliwy Damian kazał się wciąż biedronkować na biało, również na czerwonych plamkach, może dzieki temu miał mało krost wodnych. Najgorzej poszło z tymi pierwszymi, które dały znać o chorobie, a zeszły jako ostatnie.
Powrót do zdrowia
Inkubowaliśmy chorobę przez tydzień. Po tym czasie pozwoliłam dzieciom wyjść na trochę na dwór – krostki już zaschły i humor dopisywał. Co ciekawe nawet Kinga i Karolcia nie podały ospy dalej 2-latkowi, który spędził u nas łącznie 15h. Wiec mogę powiedzieć, że u nas chorowali przez tydzień, później już czekaliśmy na opadnięcie strupów. Niestety pomimo krótkiej choroby odporność wraca powoli. Damian zaczął pierwszy, więc posiedział w domu prawie 4 tygodnie, bez siostry do przedszkola nie chciał chodzić. Kinga poszła po dwóch tygodniach. I tak to ten nasz okaz zdrowia za kolejne 10 dni przeszedł bardzo ciężkie zatrucie, potem zapalenie gardła… oj osłabienie jest, nie da się ukryć. Ponoć do 6 tygodni jest słaba odporność, to nam jeszcze trochę zostało.