Medycyna sportowa i nie tylko
W Polsce daleko nam do wygodnego życia z bardzo wielu powodów. Skupię się jednak na jednym – szkolnym problemie. Pisałam już ile jest różnych miesięcznych kosztów i prawie każdy uiszcza się u innej osoby. Teraz chciałam trochę się rozpisać nad tym jak szkoła dba o zdrowie dzieci.
Kinga jest w klasie sportowej, wiec obowiązują ją badania w Poradni Medycyny Sportowej. Uprawia sport musi być kontrola, a jak to wygląda?
Krok pierwszy – umawiamy się do lekarza pierwszego kontaktu, bo dziecko ma uprawiać sport ale nie wystarczy skierowanie ze szkoły. Muszę umówić się na wizytę do lekarza ogólnego, który ma full umówionych wizyt, przyjmuje jeszcze dodatkowo rozchorowane dzieci. Ale co tam, może jeszcze przyjąć petentów po to, by wypisać im skierowanie do specjalisty po raz pierwszy i kolejny. Odczekanie w kolejce i wizyta nr 1 zaliczona. W Kingi karcie jest ruch – mamy skierowanie.
Krok drugi – umówić się do Poradni Sportowej. Sprawa nie łatwa. Na Zaspę dodzwonić się nie sposób, więc pojechałam. Odstałam pół godziny w kolejce do info, by dowiedzieć się, że mają terminy za pół roku. Został Eter-Med na Jaskółczej. Po cierpliwym dzwonieniu i wysłuchaniu reklam telefonicznych udaje mi się umówić na wizytę za 3 tygodnie.
Krok trzeci – Badanie krwi. To dopiero przeżycie dla dziecka, nie dość że na głodnego to jeszcze wbijają się w skórę. Przeżycie dla małej było straszne. Ale nie czekaliśmy, miła, pomocna obsługa.
Krok czwarty – Badania specjalistów. Zjawiamy się o 8 rano na miejscu, tak jak z 50 innych osób. Ustawiamy się w długiej kolejce do rejestracji. Gdy wreszcie otrzymujemy papiery i listę gabinetów zaczyna się. Wszędzie tłumy, ciasno i duszno. Jedni wytrwale czekają, inni próbują zajmować kilka kolejek na raz. Jeden wielki bałagan. Wszędzie zamieszanie, spory kto był za kim, a kogo nie było. Za pierwszym razem trzeba odwiedzić wielu gabinetów. Na to zamieszanie i bałagan trzeba sobie zarezerwować pół dnia. Każda wizyta trwa dość krótko. Badanie laryngolog to pytania- czy dobrze słyszy, dobrze widzi? Maszyna do pomiaru tkanki tłuszczowej się buntowała, bo wiek ma od 7 lat- nie kwalifikuje 6-letnich pierwszaków. Dobrze, że córa spotkała koleżanki, miała z kim rozmawiać – to czas jej zleciał. Ja po wszystkim wyszłam z wielkim bólem głowy od zaduchu i hałasu.
Po miesiącu Kinga wraca ze szkoły z bilansem, częściowo wypełniony przez pielęgniarkę szkolną, a z resztą trzeba się zgłosić do lekarza ogólnego- wizyta nr 2 zaliczona.
Mija pół roku w spokoju i powtórka z rozrywki. W Kingi karcie pojawia się kolejne skierowanie do Poradni Sportowej. Wizyta w poradni – wersja skrócona, dwa gabinety i tylko 1,5h.
Ale to jeszcze nie koniec, po 2 tygodniach szkoła wyznacza wizytę w Ośrodku Promocji Zdrowia i Sprawności Dziecka. Kolejna akcja kilku lekarzy- psycholog, okulista, dietetyk, ortopeda, testy sprawnościowe i wydolnościowe. Częściowa powtórka z rozrywki. Ale wszystko szło sprawnie i miło. Dzieci umawiane co 15 minut więc w zasadzie nie było czekania. Badanie postawy znacznie dokładniejsze. Porady dietetyk choć banalne, ale zawsze to inaczej jak powie lekarz, a nie mama. Na koniec wielka lista porad żywieniowych i zdrowotnych. Zalecenie, by wybrać się do okulisty na precyzyjne badanie, czyli znów do ogólnego po skierowanie i czekać na wizytę do okulisty. I tak dalej…
Tyle różnych badań, wywiadów, a nikt się nie pyta czy dziecko zaszczepione, bo to przecież nie ma znaczenia.