Damian chodzi
Tak, tak jak Damian skończył pierwszy rok zaczął stawiać pierwsze samodzielne kroki. Kinga chodziła długo za rękę, bała się wykonać ten pierwszy samodzielny ruch. Damian to inna bajka, za ręce nie chodził za bardzo. Jeszcze się chwiał, a już zaczął sam stawiać pierwsze kroki. Co za tym idzie, wypadki się go trzymają. Nieraz przygrzmocił głową w krzesło, futrynę, czy łóżeczko.
Teraz już chodzi całkiem sprawnie, ale wciąż zdażają mu się upadki, potknięcia. Lubi chodzić z pełnymi rękami, przenosi spore zabawki, ciągnie za sobą torby, kopie piłkę. Przebojem jest jednak chodzenie z butelką po napojach. Skoro Kinga nie pije z butelek kolorowych, to on też tak chce, często podpija sobie z butelki po wodzie Kubuś, która ma fajny niekapek. Zdarza mu się jednak wyciągać z kuchni puste butelki odłożone do wyrzucenia, wówczas paraduje z butlą Cocacoli czy Burna.
I tak to właśnie pewnego razu szedł sobie z butlą w buzi próbując wylizać jakieś resztki. Był już mocno zmęczony, bo zrezygnował z popołudniowego spania. Szedł, nogi się zachwiały, mały poleciał na twarz i nabił się na butelkę. Płacz, buzia pełna krwi, panika… nie minęło parę minut a Damian się uspokoił, krwawienie ustało i chciał dalej się bawić. Ja wciąż byłam w szoku, a on już wesoły jakby mówił mamie- „nic się nie stało, w moim wieku to normalka”. Wsadziłam go do wózka, Kingę za rękę i idziemy na spacer- czy do szpitala, sam nie wiem. Mały momentalnie zasnął, obejrzałam zniszczenia- dziąsło rozcięte na długiej linii, ale dość delikatnie, już się zeszło, zęby całe na miejscu- będzie dobrze.
To nie pierwsza jego krew i nie ostatnia, ile jeszcze takich historii nas czeka?? Na pewno to nie będzie spokojny maluch.