Tag-Archive for » plac zabaw «

Wakacje w domu

IMG_3727Czas wakacji, czas szaleństwa, a dla rodziców to niesamowity maraton. Czy upał, czy deszcz trzeba coś wymyślić, by rozładować energię małolatów.

Place zabaw

W tej dziedzinie niestety nasza okolica kuleje, ale nawet na marnym można się dobrze bawić jak jest pomysł i chęci. Budowanie podziemnych parkingów, zamków i ogrodów potrafi wkręcić nawet najstarszą. Zwłaszcza po deszczu, gdy piach jest wilgotny można zbudować naprawdę super krainę.

Ostatnie klasyczne super drabinki z mojego dzieciństwa nam zdemontowali, ale zawsze jakaś namiastka się znajdzie, a jak nie to pobliskie drzewa stają się placem zabaw. Czasem wystarczy tylko dobre towarzystwo.

Basen

Nawet niewielki basen ogrodowy jest wspaniałom odmianom i sposobem na ochłodę w upalny dzień. My nadmuchaliśmy nasz brodzik na działce. Wśród zielonych krzaków przyjemnie odpoczywać.

IMG_3710Las

Wśród wysokich drzew i dzikich polan w upalne dni można szaleć do woli. Słońce nie praży, gałęzie dają przyjemny cień. Zawsze można postawić kolejny szałas, pochodzić po drzewach, zorganizować mini podchody, lub po prostu pojeździć na rowerze.

Biblioteka

Zajęcia biblioteczne to u nas już tradycja. Choć nie bywamy w tym roku często, gdyż wypełnić czas młodszym, ciągać je w tą i z powrotem nie jest łatwo. Ale dla tych co mają starsze pociechy to na pewno świetne rozwiązanie – trochę zabawy, trochę prac ręcznych i trochę wiedzy.

 

Przedszkole w kinie

Tak  czas leci i nasze wspólne zmagania, że do tej pory Kinga nie była w kinie. Widziała Disney on ice na Torwarze i była zachwycona. Do kina planowaliśmy z nią iść ale jakoś nie wyszło.

A tu niespodzianka w poniedziałek całe przedszkole pojechało na bajkę „Mniam!”. Dla małej było to niezwykłe wydarzenie, pierwszy raz w kinie i pierwszy raz jechała autokarem.

Relacjonowała tak:

– A wiesz mama jak się nazywał ten autobus? AUTOKAR –  był taki duży, że wszyscy się zmieścili. W środku było jak w domu – miał okna i zasłonki.

– A w kinie jest taaki duży telewizor, przechodziłam koło niego. A bajka była o koleżance Nemo, która nie miała rodzinki, ale miała przyjaciela – rekina.

Damianowi tez ten dzień się podobał. Pierw pojeździł sobie w wózku po zakupy i do urzędu ( jak dobrze, że Wawa ma urząd w każdej dzielnicy). Wracając kibicował graczom na boisku zajadając banana i pochodził po parku. Gdy dotarliśmy pod przedszkole okazało się, że dzieci jeszcze nie przyjechały. Schowaliśmy się wiec na przedszkolnym placu zabaw, by mały miał zajęcie, a Kinga nie widząc nas i ładnie zjadła obiad.

Autokar przyjachał, dzieci wysiadły, potuptały do przedszkola myć rączki i zjeść obiadek. W tym czasie Damian wyprubował wszystkie atrakcje na dworze. Pojeździł na autkach, odwiedzał domki, wchodził na drabinki i jeździł wózeczkami.

Gdy weszliśmy do szatni rodzice dalej czekali, również mamy z maluchami. Damian znalazł sobie towarzystwo i bez strachu podreptał z szatni na korytarz przedszkolny. Tam podziwiał duże auta, motory, misie i wszystko co kolorowe. Już prawie wbiegał do sali Kingi widząc wszystkie atrakcje. Wreszcie przyszła uradowana siostra i zamiast zbierać się do wyjścia zaczęła się bawić z bratem. Jest mama i brat to po co się gdzieś śpieszyć.