Moda kingowa
Kinga już w przedszkolu zasłynęła jako mała strojnisia. Bardzo lubi wybierać ubrania, przebierać się, stroić, jak to prawdziwa kobietka. Wyjmuje wszystkie bluzeczki, układa na łóżeczku i „robi wybór”. Gdy trudna decyzja zapadnie powtarza procedurę ze spódniczkami. W wyniku takich działań w szafce Kingi zazwyczaj panuje niezły chaos, składanie ubrań jeszcze nie idzie jej tak gładko i zazwyczaj wszystko ląduje na półkach skręcone, zwinięte i poplątane. Gdy już decyzja zapadła i zestaw ubranek prezentuje się na biureczku zaczyna się rozbieranie, wszystkie części garderoby zaczynają latać po pokoju, bo co już noszone nie warto zbierać. Kinga po mozolnym samodzielnym ubieraniu wreszcie prezentuje swój strój:
– Mamo zobacz tu i tu jest ten sam kolor, widzisz jak ładnie pasuje? Ślicznie wyglądam?
Błyskotki ją również fascynują, więc zdobi się w koraliczki, spineczki, bransoletki, opaski, kolorowe gumeczki. Przychodzi do mnie z garścią ozdubek i prosi:
– Mamo zrób mi warkoczyk i kitek.
– Ale nosi się dwa kitki, albo dwa warkoczyki.
– Ale ja chce kitek i warkoczyk, tak w dół, nie u góry jak Mania.
– To może weźmiemy gumki w jednym kolorze?
– Nie, mi się podoba tak kolorowo- różowa na kiteczek, a niebieska i pomarańczowa na warkoczyk.
Po uczesaniu mojej kolorowej czuprynki:
– Ale nosi się albo spinki, albo opaskę- próbuję tłumaczyć.
– No co tym mama, zobacz spinki też się tu zmieszczą.
I tak to Kinga się przebiera, dobrze jak tylko dwa razy dziennie.
Lubi się stroić zwłaszcza w sukienki, nie jest łatwo jej wytłumaczyć, że one są na specjalne okazje, a nie do zabawy w domu, wchodzenia pod stół i łóżko.
Czasami w ruch pójdą również ubrania innych, oto cudowny zestaw- kurtka Damian, klapki babci, czapka mamy, chusteczka po cioci i chusta- moda kingowa w pełnej krasie.