Zmiana czasu w oczach mamy
Od dzieciństwa nie lubiłam tej zabawy ze zmianą czasu. Trzeba wstać w nocy 😉 przestawić zegarki i to we właściwą stronę. Spać dłużej nie wychodzi, wstać wcześniej – niefajnie. W podstawówce zdrzyło mi się czekać godzinę pod szkołą, bo po weekendzie u dziadka nie przestawiliśmy zegarków i o 6.30 zapukałam do szkolnych drzwi.
Ale prawdziwa masakra zaczyna się przy małych dzieciach. Teraz już nie ma – śpimy o godzinę dłużej. My jak narazie od niedzieli śpimy o godzinę krócej. Dzieci chodzą spać według nowego czasu, ale wstaja po staremu. Jak przestawić ich zegary??
Karolina wstaje rano pierwsza, na początku jest ok, ale zaraz zaczyna się marudzenie. Zasypia już o 9, ale nie pośpi zbyt długo, dlatego jest wciąż niespokojna. Wieczorem też lubi pomarudzić, że jej jeszcze spać nie kładę.
Damian nadrabia stratę w przedszkolu na leżakowaniu, jak go odbieram jest jednak skwaszony, że za krótka drzemka była.
Kinga to jest sprawa najtrudniejsza. Niewyspana = rozkrzyczana. Pomimo że wstaje wcześniej ma problem z ubraniem się, uczesaniem, nic nie chce, złości się o wszystko. Ona może by i pospała dłużej, ale Damian zazwyczaj ją obudzi. Od urodzenia miała problemy z zasypianiem, wiec w dzień się nie położy by odpocząć tylko się o wszystko złości i wciąż są prowokowane przez nią kłótnie.
I tak wróciłam do czasów małej Kingi. Dzień zaczyna się po 5. Dziś starszaki spały do 6. Potem zabawa z ubieraniem, czesaniem. No i śniadanie trzeba zjeść, bo do 8 to za długo czekać. Wyjście do przedszkola, pytania czemu autobus pojechał bez nas, bo jak się wcześniej wstanie to trudno na niego zdążyć. Potem usypianie małej i wreszcie czas na poranną kawę.
To do następnej zmiany czasu, tamta zawsze lepiej nam wychodzi.